Quantcast
Channel: Sztuka Życia - Kasia B. Turajczyk, Angel with a Magic Wand.
Viewing all 77 articles
Browse latest View live

Wspomnienia o i z Heleną Grossówną - część I

$
0
0
(Na podstawie jej wspomnień oraz wspomnień Michała Cieślinskiego (syna))

Helenka Grossówna urodziła się 25 listopada 1904 roku w Toruniu. Rodzice jej byli ludźmi skromnymi. Mama Waleria z domu Winiawska , była ładną, przystojną kobietą. Miała dwóch mężów. Drugim jej mężem był Leonard Gross, ojciec Heleny Grossówny. Był rzeźnikiem i handlarzem bydła.

Helenka miała dwie siostry przyrodnie oraz brata Bronka. Rodzinie Gross dobrze się powodziło do momentu niespodziewanej śmierci ojca Heleny. Posługując się słowami Helenki
 „niestety mama nie miała szczęścia co do mężów. Szybko odchodzili, jej pierwszy mąż zmarł po paru latach małżeństwa. A drugi mąż, mój tata, po siedmiu latach małżeństwa”. 
Tata Helenki zmarł w 1910 roku i pozostawił mamę Helenki z czworgiem dzieci. Helenka, żeby pomóc mamie w wieku piętnastu lat, zaczęła pracę w charakterze uczennicy w sklepie z konfekcją męską.

Marzyła o tańcu, aktorstwie i śpiewie. Ale rzeczywistość była inna i musiała pracować. Po bodaj trzech latach praktyki została ekspedientką; zaczęła zarabiać na siebie i mogła pomóc swojej mamie.

 Ale marzenia o śpiewie, tańcu, aktorstwie nigdy ją nie opuszczały.
„Któregoś dnia, w czasie przerwy obiadowej, a trwała ona dwie godziny, spotkałam koleżanki. Szły do teatru, gdzie śpiewały w chórze. Poszłam z nimi, stanęłam nieśmiało w drzwiach. Ktoś zapytał: - Mała, czego tu stoisz?- A co nie można?- odpowiedziałam pytaniem. A może też chcesz śpiewać w chórze, jak twoje koleżanki?- Jeszcze jak- odpowiedziałam. Polecono pianistce, żeby mnie przesłuchała. Po próbie powiedziała: - Głos słaby, ale bardzo przyjemny. I tak zostałam chórzystką.
Zapisałam się też na roczny kurs tańca. Matce nic nie mówiłam. Dopiero sąsiadka, która pracowała w szatni, zapytała moją mamę: - Pani Gross, czy widziała pani swoją córeczkę w teatrze na scenie? Mama moja była zaskoczona: - Moja córka na scenie, tańczy i śpiewa?” 
Helenka kontynuowała pracę w sklepie przez następne dwa lata, gdyż gaża w teatrze była bardzo niska. Kierownik Operetki Teatru Miejskiego w Toruniu, Witold Zdzitowiecki, zwrócił uwagę na Helenki nerw sceniczny i wdzięk i zaczął powierzać jej coraz bardziej odpowiedzialne zadania. Jeździła na gościnne występy do Grudziąca, Bydgoszczy, Ciechocinka.

 W 1923 roku, w Toruniu, Helenka poznała Jana Gierszalę. Jan Gierszal był zamożnym człowiekiem. Był zarządcą majątku Poli Negrii zarówno w Polsce jak i we Francji. Między innymi zarządzał XIV wiecznym zamkiem w merostwie Rueil Seraincourt.  Był zarządcą majątku Poli Negrii zarówno w Polsce jak i we Francji. Między innymi zarządzał XIV wiecznym zamkiem w merostwie Rueil Seraincourt. Helenka Grossówna i Jan Giersza pobrali się 14 sierpnia 1928 we Francji w tym to właśnie merostwie.


Zdjecie slubne

Tak oto Helenka wspominała swój pobyt u Poli Negri i samą aktorkę:
 „...wzięliśmy ślub w merostwie, a potem w starym kościółku. Było tak cicho, że nie drgał nawet płomyk świecy, co , jak mówiono, jest dobrą wróżbą. Potem był weselny obiad już na zamku. Ta wspaniała budowla zrobiła na mnie duże wrażenie. Pola Negri kupiła zamek z myślą o Rudolfie Valentino. Po południu wyszłam z psem na spacer. Kiedy wróciłam, w salonie zastałam Polę Negri mego męża. Mąż powiedział, księżna pani pozwoli, moja żona. Popatrzyła na mnie zdziwiona i powiedziała z uśmiechem: - Panie Janie, myślałam, że żeni się pan z kobietą, a pan tu dziecko sprowadził. (....) Nawiasem mówiąc Pola Negri była tylko starsza ode mnie o 7 lat. Odnosiła się do mnie życzliwie, bardzo mnie lubiła.”

Będąc we Francji Helenka zaczęła uczyć się tańca u pani Matyldy Krzesińskiej (faworyty ostatniego cara Rosji). Oprócz uczęszczania na balet studiowała również choreografię. Oprócz zajęć dydaktycznych  grupa zajmowała się również pokazami tańca ludowego.

Zespół baletowy, składający się z pięciu par, był finansowany przez Polę Negri. W repertuarze grupy były między innymi: mazur, krakowiak, obertas. Program trwał około 75 minut.
Zachował się program z 18 grudnia 1929 roku, występ w teatrze Theatre des Champs-Elysees. 
Poza Francją grupa występowała we Włoszech i w Szwajcarii. 
Les Ballets Polonais - Paryz 29

Największym wydarzeniem z tego okresu, które Helenka często wspominała, było zaproszenie do Morges, na imieniny Ignacego Paderewskiego. Na tych imieninach prawdopodobnie była też obecna Nellie Melba, jedna z największych śpiewaczek operowych, urodzona w Australii. Były to ostatnia jej wizyta w Europie. 

„Przyjechała słynna śpiewaczka Melba, grali Szwajcarzy i my, w zmniejszonym składzie, po trzy pary. Tańczyłam kujawiaka Wieniawskiego. Bardzo się to podobało Paderewskiemu, uściskał mnie serdecznie. Byłam w stroju ludowym, na głowie miałam blond perukę z długimi warkoczami. Potem przebrałam się, włosy miałam ciemne, podcięte, jak to było modne pod koniec lat dwudziestych, i poszliśmy na przyjęcie. Paderewski podszedł do nas i zapytał: - a gdzie jest ta moja blondyneczka? A ja na to: - tu jestem mistrzu, na co dzień nie noszę blond warkoczy”.
1929 rok

 Zespół planowo miał wrócić do Paryża, ale Ignacy Paderewski, zafundował zespołowi wycieczkę do Genewy i Lozanny. Helenka zawsze wspominała te lata paryskie z ogromnym sentymentem i pasją. Myślę, że gdyby mogła podróżować w czasie, to wybrałaby właśnie ten okres Paryski i czas spędzony na zamku Poli Negri. Ostatnim interesującym incydentem, który wydarzył się w Paryżu przed jej powrotem do Polski to była przygoda z filmem. 

Był rok 1930


Barak Obama - druga kadencja

$
0
0
Obama wygrał druga kadencje.


http://www.bbc.co.uk/news/world-latin-america-20237144

 Romney był strasznym kandydatem, następny Bush. To był idiota. Kiedy został wybrany po raz drugi, byłam akurat w Pensylwanii. Kilku Amerykanom, których spotkałam deklarowali, ze będą imigrować, bo żyć w kraju w którym większość to idioci, ciężko żyć.
To jest bardzo interesujące z punktu psychologicznego i socjologicznego, jak idiota może zostać prezydentem. I to nie tylko w małym kraju, czy w średnim jak Polska ale w mocarstwie takim jak USA.


Obama wygrał z niewielką przewagą. Mam nadzieję, ze jego następna kadencja będzie bardziej widoczna i produktywna.  Te ostatnie cztery lata były bardzo ciężkie, kryzys finansowy, kryzys ekonomiczny i kryzys ekologiczny. 10% bogatych jeszcze bardziej się wzbogaciło, średnia klasa zubożała, a biedni pognębili się jeszcze bardziej w biedzie.
Cztery lata temu, siedziałam do rana i oglądałam jego zwycięstwo. Byłam świadkiem historycznego wydarzenia na żywo i gorąco. Nawet chyba się wzruszyłam, ze USA wybrało czarno/białego prezydenta.

Pamiętam reakcje polskiej prasy. Niektóre były naprawdę żenujące. Polacy są rasistami, jest to strasznie bolesne i tak prymitywne.




National scoreboard
See results from:
Obama58,679,584
50.2%
Romney56,440,662
48.3%
Other1,808,216
1.5%
After 50 of 51 states* have declared



W Iluzjonie - Helena Grossówna - Część I i II

$
0
0
Program Stanisława Janickiego poświęcony Helenie Grossównej.

  Część I

Helena Grossówna III - W Iluzjonie

$
0
0
W Iluzjonie - program Stanisława Janickiego


Klementyna Maria Mańkowska, Tadeusz Gadacz i bezsennosc

$
0
0
Jest 2:59 w nocy.

Przed chwilą skończyłam czytać wspomnienia Klementyny Marii Mańkowskiej, (z d. hrabianka Czarkowska-Golejewska)
Wydanie polskie z 2003 ma tytuł 'Moja misja wojenna'.
Te książkę czyta się jak mieszankę Aghate Christie z John le Carre. Wyższe sfery, dobre maniery, generałowie  rodziny hrabiowskie, wspaniale przyjęcia, a jednocześnie niebezpieczne momenty, Abwehr, Intelligent Service, SS i przemycanie.



Główną bohaterką jest sama narratorka, Klementyna hrabina Mankowska, kobieta o niesamowitej odwadze, inteligencji, oryginalności, determinacji i fantazji. Bez krzty nienawiści i zawiści żyjąca według zasad wpojonych jej przez rodziców: "nigdy nie miejcie wrogów, ani nienawiści, ani pragnienia zemsty".

Wspomnienia jej kończą się bardzo smutnym zdaniem. Ciężko jest mi na sercu - bardzo ciężko, ale już nie płaczę.........Już nie mam łez. Straciła bardzo dużo przez wojnę  a zwłaszcza przez PRL. Ojca, wuja, którzy zostali zamordowany w Katyniu, majątek męża, posiadłości rodzinne, dom rodzinny, ojczyznę.


Wspaniały materiał na film, może nawet serial. Można by nakręcić coś wartościowego, piękną historie o pięknej i odważnej kobiecie. Historie o wartościowej  polskiej, arystokratycznej rodzinie na Ukrainie. O narodzinach Klementyny , okresie dzieciństwa  wspaniałych lat spędzonych na Ukrainie w rodzinnym majątku w Wysuczce. Posiadłość ta wraz z zamkiem została podarowana przez ostatniego króla Polskiego Stanisława Augusta Poniatowskiego, Tadeuszowi Czarkowskiemu. (+/-1770). We wprowadzeniu, zarzuca jej się brak kontaktu z prawdziwą rzeczywistością wojny i tragedii przeciętnych obywateli polskich i żydowskich. Ale rzeczywistość w której ona się wychowała i żyła, też była rzeczywistością, jej własna rzeczywistością - znajomości z warstwa arystokratyczna Niemiec, Francji, Włoch , honor, twarde wychowanie z zasadami, świetna znajomość języków obcych, żadnych kompleksów wobec braci europejczyków z Francji lub tez z Anglii. Ludzie na wysokim poziomie moralnym, umysłowym i kulturalnym. Kocham ten odległy już świat, kiedy elity były elitami, a nie jakimś bezkształtnym masowym, skretyniałym plebsem.

3:42..... Przesłanie od profesora Tadeusza Gadacza


Humanistyka cierpi na jakiś rodzaj wewnętrznego wypalenia. Żyjemy w czasach duchowej posuchy, która nie rodzi już wielkich myślicieli  pisarzy, kompozytorów czy malarzy(to ja dodałam . A ci, którzy zajmują się głębokim myśleniem i autentyczna twórczością, żyją jak średniowieczni mnisi w swych wewnętrznych pustelniach.

Gdyby tego creda życiowego uczono wszystkich ludzi na kuli ziemskiej, życie nasze byłoby naprawdę piękne. Panie profesorze, dziękuje za te wspaniale mądre przesłanie

Co to znaczy respektowac drugiego czlowieka

$
0
0
Co to znaczy  respektować drugiego  człowieka? Co to znaczy  respektować osobę, którą się kocha i z którą się żyje?
Oczywiście można kogoś kochać i nie  mieć do niego respektu? Ale czy to jest miłość? Czy jest to możliwe? Szukam  własnie przykładu z mojego  życia. Czy  są osoby  które kocham ale nie czuje w stosunku do nich  żadnego respektu? Myślę dość intensywnie ale nikt mi nie przychodzi do głowy. Nawet te najmniej przeze mnie podziwiane, czy najbardziej krytykowane osoby są przeze mnie w jakiś  sposób respektowane. Myślę ze ja  ogólnie respektuję ludzi takimi jakimi są. Są ludzie  których nie lubię i staram się całkowicie ich "omijać".  Nie chce się z nimi  spotykać, rozmawiać, czy  mieć jakikolwiek kontakt. Ale chyba nawet w stosunku do ludzi,  których nie  znoszę, zawsze zachowam  jakiś tam respekt. Czy jest to kwestia wychowania czy wrodzonego taktu? A może to kwestia  dużego dystansu do siebie i refleksji nad kondycją ludzką?

A tutaj trochę wiedzy encyklopedycznej:


Najgłębszą treścią szacunku jest ochrona uczuć, ponieważ stwarza klimat
akceptacji i zachęty, w którym każdy może zdrowo się rozwijać,
wydobywając i kształtując swe najlepsze cechy. Zawsze warto się zapytać
samego siebie: czy moje słowa lub zachowanie nie zraniły uczuć innej
osoby? 
Składowe szacunku:
• grzeczność, dobre maniery,
• dbałość o uczucia innych, poszanowanie cudzej godności,
• dbałość o dobro innych, wzgląd na innych,
• respektowanie inności/odmienności,
• honor: poszanowanie własnej godności, dbałość o swe dobre imię,
dotrzymywanie słowa,
• dbałość o własne dobro i swój rozwój,
• podziw, uznanie, docenianie.  
Komu/czemu powinniśmy okazywać szacunek?
• wszystkim osobom – znajomym i nieznajomym, a także sobie,
• cudzej własności (przedłużenie szacunku wobec właściciela),
• dobrym tradycjom (przedłużenie szacunku wobec wcześniejszych
pokoleń),
• pracy i jej produktom (przedłużenie szacunku wobec jej
wykonawców),
• Ziemi, przyrodzie, zwierzętom,
• prawu, które służy dobru ogólnemu, zasadzie równości ludzi,
• sprawiedliwemu państwu i jego instytucjom.  

Jest dobrze, nie jestem w Gulaku ani obozie koncentracyjnym

$
0
0
Obudziłam się rano w straszliwym hałasie. Grzmiało okrutnie; zimowa burza! Wyjrzałam przez okno; padało  Wszystko wyglądało jak posypane biało-zielono-burawym pieprzem. Mieszanka śniegu, gradu, deszczu, ziemi i trawy. Oczywiście krzyknęłam -" boże co za horror; znowu pada." Wróciłam do łózka, wtuliłam się w kołdrę i naszła mnie refleksja. Ja przecież jestem straszna szczęściara,  jest 10.00 a ja sobie jeszcze leżę w cieple godzin spędzonej nocy. Nie jestem bezdomna, mam co jeść i mam gdzie mieszkać  Nie ma wojny, nie mieszkam w Stalinowskiej Rosji, nie jestem w obozie koncentracyjnym, nikt mnie nie zesłał na Sybir czy tez jak mojego tatę, jego brata i mamę na roboty do Niemiec.
Pada i jest pięknie, ja jestem wolna, tak jak można być wolnym; kondycjonowanym warunkami finansowymi, socjalnymi, rodzinnymi itd. Może nie jest pięknie, jest plucha, zimno i ohydnie mokro. Ale ja nie muszę mieszkać pod gołym niebem, mam trzy swetry na sobie, rękawice na dłoniach  siedzę na specjalnym krześle biurowym i bloguje wędrówki swoich myśli.  

A tutaj parę zdjęć które zrobiłam wczoraj w ogrodzie i z ogrodu: stadnina koni jest w bezpośrednim sąsiedztwie ogrodowym. Biedne konie żyją praktycznie w błocie i na błocie.
 Była dość ładna pogoda.

















Lenistwo - to chyba najbardziej charakterystyczna cecha homo sapiensa

$
0
0
W swojej ostatniej publikacji Daniel Kahneman'Thinking, fast and slow' udowadnia /twierdzi, że nas mózg, tak naprawdę, jest bardzo leniwy.

W ogóle nasz rodzaj jest bardzo leniwy, nie wiem czy wszyscy z rodziny homo też są w takim stopniu leniwi. Trudno mi też coś powiedzieć o gatunku, do którego homo sapiens przynależy, jako całość. Nie jestem specjalistą ssakologiem. Pewne jest, że nasz rodzaj jest leniwy. Mogę to stwierdzić na swoim przykładzie i obserwacji innych bliższych i dalszych mi sapiensów.

Oczywiście są wyjątki - na przykład Jim czy Mikołaj. Ale tutaj też pewne uwarunkowania odgrywają istotną rolę w tym ich pracoholicznych zapędach i napędach. W momencie gdy mają coś wykonać, co ich absolutnie nie interesuje entuzjam do pracy umiera. Jim na przykład będzie to odkładał, przekładał, zapominał albo ignorował. U Mikołaja natychmiast wystąpi reakcja wszechomotającego zmęczenia.

Ja na przykład będę wprowadzać gradację pomiędzy mniejszym i większym złem. Czasami po prostu nawet jestem w stanie zaakceptować swoje lenistwo z całkowitą odpowiedzialnością i świadomością swojego działania na szkodę samej siebie. Twierdząc że i tak kiedyś umrę - (wiadomo, że każdy z nas kiedyś umrze!) z czystym sumieniem pozwalam swojej szarej masie na bezrobocie i usypianie. I wiem, że to jest kretyństwo i że działam na własną szkodę, a jednak się godzę. Jedyne co nam jest dane to czas. I ja pozwalam mu przmijać po prostu tak, jakbym miała go w nadmiarze i w kosmicznej nieskończoności. Okradam siebie, działam na swoją szkodę. Nie tylko jestem leniwa, ale w dotaku jeszcze głupia!

Ja i moje Anioly Boltzmannowskie


Charles Strickland i Paul Gauguin

$
0
0
Czytam (prawie już skończyłam, ale może nie dokończę czytać) powieść W. Somerset Maugham 'The Moon and Sixpence'. Stylistyka książki jest tak okropna, ze mnie aż złości kiedy ja czytam. Wszechobecny, wszechwiedzący i przemądrzały-ponad-przemądrzałość narrator doprowadza mnie do wściekłości.

Od prawie dwóch tygodni walczę z grypa i przeziębieniem i mam czas na czytanie. Moon and Sixpence pożyczył mi nasz ogrodnik. Mark ma na imię. Wyjątkowo inteligentny i oczytany człowiek.

Historia malarza Charles'a Stirckland jest oparta na biografii Paula Gauguin. Charles Strickland, mąż, ojciec,  pracujący jako makler/pośrednik pewnego dnia opuszcza Londyn, żonę i dzieci, przenosi się do Paryża i postanawia zostać malarzem. Nie jest to jakieś jego widzi mi się.  Jest to powołanie  które nagle w nim się objawiło. Nigdy nie malował i nigdy nie okazywał żadnego talentu w tym kierunku. Az nagle odkrył w sobie natarczywe, nie do opanowania powołanie  On musi malować  chce czy nie chce, jest to silniejsze od niego. Po kilku latach spędzonych w Paryżu  wyjeżdża na Tahiti, poznaje miejscową kobietę i rozpoczyna  z nią wspólne życie. Ma z nią dwójkę dzieci i tworzy, cały czas maluje.

Nie wszystko jest zgodne z prawdziwym życiem Gauguin. Raczej dużo nie jest, ale to nie jest najbardziej istotne. Książka chyba nie była przetłumaczona na język polski. Zresztą z żadną szkoda dla polskich czytelników. Jest naprawdę denerwująca i nie jest to wielka literatura. Trochę szkoda mojego czasu, ale z drugiej strony jest inteligentnie napisana - podciągam swój angielski.

Czytam również eseje Hawking'a - symultanicznie oryginalne wydanie i w polskim tłumaczeniu  Znacznie ciekawsze. Musze przyznać, ze tłumaczenie polskie jest dobre. Interesująca i nie za ciężka lektura na grypową porę.

A na zakończenie parę moich kosmiczno-esejowych ilustracji.

Copywright Kasia B.Turajczyk






Chciałabym być bardzo bogata lub bardzo zdrowa.

$
0
0
Chciałabym być bardzo bogata.
Bogata i zdrowa na tyle, żeby zupełnie niczym się nie przejmować.
Nie myśleć o tym, co to będzie jak kiedyś przejdę na emeryturę. Praktycznie jest to niemożliwe.
Nie mogę przejść na emeryturę,bo żadna emerytura mi nie przysługuje. Jestem wolny strzelec, wolny zawód.  Co się stanie ze mną, kiedy już nie będę w stanie pracować  Zostanie mi tylko ulica? Nadzieja, że dzieci mi pomogą? Że pozwolą mi ze sobą zamieszkać,  że będą mnie utrzymywać? Mam kochane dzieci, ale czy mam prawo tego od nich wymagać? Chyba nic mi innego nie pozostaje, jak zacząć zbierać proszki nasenne. Muszę koniecznie je mieć, żeby się zabezpieczyć na przyszłość. Ciekawe czy proszki na sen też po jakimś czasie stają się nieprzydatne do użytku? Mają jakiś termin używalności?
Pokolenie moich rodziców i to, które przechodzi teraz na emeryturę ma jeszcze jako tako zabezpieczone życie. I oczywiście ludzie, którzy pracowali na państwowych posadach, albo odprowadzali podatki socjalne.
Co prawda ja odprowadzam, rząd holenderski zabiera mi sporą sumę pieniędzy, ale ponieważ tam nie mieszkam, nie przysługuje mi żadna emerytura. Chyba będę pisać do Strasburga, bo ktoś mnie okrada i robi ze mnie idiotę. Bo to jest po prostu chore. Płacę podatki, ale w ogóle nie korzystam z niczego w Holandii. Ani z służby zdrowia ani z żadnych państwowych udogodnień. Mnie tam nie ma.
Co mnie czeka?; albo praca do śmierci albo samobójstwo.  Wracam więc do tego, że bardzo bym chciała być bogata albo zdrowa. Jak na razie ani jedno ani drugie. Wishful-thinking.

Znalazłam bardzo ładne zdjęcie, 100-letniej Japonki.


Nicolaes Maes - Old Woman Dozing



Láska Nebeská, czyli Niebiańska Miłość

$
0
0
Od Miki i Michasia dostałam audiobooka 'Láska Nebeská'. Absolutnie Rewelacyjne!
Nie czytałam tych felietonów, ale dzięki audiobookowi miałam możliwość ich posłuchać.
Czytane przez autora Mariusza Szczygła, wprowadzają mnie w niebiańsko surrealistyczny stan i pozwalają mi nawet zapomnieć o tym cholernym prasowaniu- słucham ilekroć prasuję.

"Po co wymyślono Czechow?"
- pytanie które zadaje Mariusz Szczygieł i odpowiedz:
"Żeby wprowadzić Polaków w dobry nastrój." 
Mnie na pewno wprowadza. Kocham literaturę czeską, ale jakoś do samych Czechow nigdy się nie mogłam przekonać. Byłam tam parę razy w Pradze i zawsze spotykałam się z gburami.  Taksówkarze mnie oszukiwali, jedzenie było fatalne, a w knajpach gburowata obsługa . O 12 w nocy zamykano puby i kawiarnie i po prostu wyrzucano człowieka na bruk. Może się już to zmieniło?

 Mariusz Szczygieł przybliżył mi bardzo Czechow i jakoś sprowadził do poziomu bardziej strawnego.
Lubie Czechow za to, ze nie są tak religijni jak Polacy, ze maja niesamowite abstrakcyjne poczucie humoru i ze potrafią się z siebie samych śmiać. Polacy tego nie potrafią, tak naprawdę.

Kiedy zaczął czytać felieton poświęcony Ota Pavel i jego opowiadaniu "Śmierć pięknych saren", zostałam całkowicie przekupiona. Kocham te książkę  to jedno z najpiękniejszych opowiadań jakie kiedykolwiek zostało stworzone przez człowieka. Bylo to tak dawno kiedy pierwszy raz zaczęłam czytać Ota Pavel i tak naprawdę nigdy go nie skończę czytać. Ciągle do niego wracam. Mariusz Szczygieł i chyba cale Czechy uważają Śmierć pięknych Saren i Ota Pavel za najbardziej optymistyczne opowiadanie / osobę  stworzone przez Czechow. Mnie książka ta ujęła pięknem. Rzadko spotyka się tak pięknych ludzi, jak w tym autobiograficznym opowiadaniu Pavla. Jest to piękno  które zniewala, powala, i pozwala udać się w lot transcendentalny na skrzydłach człowieczeństwa.

 Felieton dotyczący Jára Cimrman, wprowadził mnie w całkowicie odlotowy nastrój  Ten naród nie potrzebuje popalać sobie marihuany, żeby się odczadzic. Zawsze stawiałam Meksykanów na pierwszym miejscu wspaniałego obłąkania surrealizmem, ale po zapoznaniu się z Jára Cimrman, Czesi zdecydowanie ich przebili. To jest odlot w Celestialne zakamarki mózgu 

 Dla niedouczonych i nieświadomych:  Jára Cimrman jest największym czeskim wynalazcą, muzykiem, architektem, pedagogiem, dramaturgiem, kryminologiem  lekarzem itd, itd. Jak fama niesie, był chyba nawet bardziej genialny od samego Leonarda da Vinci!

Jára Cimrman se narodil ve Vídni někdy mezi léty 1853 a 1859 (matrikářův nejistý rukopis připouští i roky 1856, 1864, 1868, 1883 či 1884).Jeho otec byl český krejčí Leopold Cimrman a matka rakouská herečka Marlen Jelínková-Cimrmanová. On sám se cítil být Čechem, o čemž vypovídá i poslední zápis z jeho deníku, kde vyjadřuje touhu „uvidět svou vlast Böhmen“.Byl jedním z největších českých dramatiků, básníků, hudebníků, učitelů, cestovatelů, filozofů, vynálezců, kriminalistů a sportovců své doby.Podle nejnovějších zjištění byla vyvrácena tvrzení o tom, že poslední místo, kde Cimrman jistě pobýval, je pojizerská osada Liptákov. Cimrman se prokazatelně dožil první světové války, ale díky infekční žloutence nebyl odveden na frontu. Většinu času tak trávil v pražské kavárně Louvre na Národní třídě, kde také napsal převážnou část hry České nebe, kterou dokončil ve svém skromném příbytku na půdě obecné školy v Dymokurech, odkud vedl čilou korespondenci s přáteli v boji. O jeho dalším osudu již další důkazy neexistují. Údajné místo jeho skonání se nachází v lese na tzv. Husí cestě, poblíž obce Skalka na Kokořínsku. Za svého života se nedočkal uznání. Teprve objevem truhly s pozůstalostí dr. Evženem Hedvábným je evropská veřejnost seznámena s jeho géniem.
A tutaj zdjęcie mogiły Jára Cimrman, ktore znalazlam na Wiki


Panie Mariuszu, dziękuje za wspaniale felietony, kłaniam się nisko.
Kasia Turajczyk

Anglicy i ich arogancja

$
0
0
Oglądam na DVD program "Story of England" zrealizowany dla TV angielskiej przez Michael Wood, dotyczący historii Anglii. Ale nie tej Wielkiej Historii o dynastiach, władcach, wielkich bitwach czy też innych historycznych wydarzeniach. Jest to historia przedstawiona od strony jednej starej wioski (teraz jest to wielka wieś/ miasteczko) i jej mieszkańców, tzw. "living history".

Wioska nazywa się Kibworth, i leży w sercu Anglii w hrabstwie Leicester. Cała wieś została zaangażowana w realizację tego programu. Pod nadzorem archeologów, każdy właściciel domu czy posiadłości, kopał w swoim ogrodzie, polu itd. Znaleziono bardzo dużo interesujących przedmiotów z wczesnego okresu Brytanii, z czasów okupacji Cesarstwa Rzymskiego, najazdu wikingów, okresu Normańskiego itd. Jest to bardzo interesujący program.

Anglia ma niesamowicie świetnie zachowaną dokumentację od najwcześniejszych lat istnienia jako nacji. Porównując z tym co jest dostępne w Polsce, to my nie mamy w ogóle nic. Można pozazdrościć. Tutaj każda parafia ma zachowane dokumenty z początków XII wieku, albo i wcześniej. W każdym kościele jest umieszczona tablica z nazwiskami księży/ pastorów. Prawie w każdej wiosce czy miasteczku, są murowane, średniowieczne kościoły, zachowane w swojej pierwotnej postaci, oczywiście z modyfikacjami. W każdej prawie wiosce, znajdują się murowane domy z końca XIV/początków XV wieku. Oczywiście Anglicy nie mieli plagi tureckiej, napadów Szweckich, tylu wojen co Polska, nikt ich nie 'rozbierał' ani nie dzielił. Poza tym mieli szczęście być pod okupacją Cesarstwa Rzymskiego. Fakt ten zdecydowanie przyśpieszył rozwój cywilizacyjny Anglii.

 Program ten ma bardzo ciekawy koncept. W Polsce też coś takiego powinno się zrealizować. Było by to znacznie pożyteczniejsze, niż karmienie ludzi idiotycznymi serialami.

Jedno co mnie strasznie wkurza w tym programie to gloryfikowanie Anglii i anglików - są takie momenty, że obawiam się czy Michael Wood nie przeżyje na żywo orgazmu z zachwytu nad wielkością nacji angielskiej. Kiedy w pewnym momencie stwierdził, że Anglicy w XIV wieku byli najbardziej edukowanym narodem, to mnie żółć zalała. Bo to jest nieprawda. Księstwa i państewka na półwyspie apenińskim miały procentowo mniej analfabetów niż Anglia. Ale to jest charakterystyczne dla TV angielskiej - kłamie i wyolbrzymia znaczenie Anglii, albo pomniejsza jeśli to jest przydatne. Okres imperialistyczny, czyli gloryfikacja Wielkiej Brytanii, jest cały czas bardzo popularny. Kolonizacja i okupacja innych krajów jest widziana jako bardzo pozytywne działanie ze strony narodu angielskiego - starano się tylko pomagać innym i dzielić się swoimi wspaniałymi osiągnięciami cywilizacyjnymi. Hipokryzja do nieskończoności.

 A może Anglicy są najbardziej cywilizowanym narodem? Może przemawia przeze mnie zazdrość?

 

Prywatne zdjęcia, rodzinne - Heleny Grossówny

$
0
0
Znalazłam trzy zdjęcia, których jeszcze do tej pory nie publikowałam, dotyczące mojej teściowej, Heleny Grossówny
Na pierwszym zdjęciu jest Helena Grossówna wraz z Bodo - prawdopodobnie to zdjęcie jest z 1939 roku.
Na drugim zdjęciu jest Dymsza, Tadzio Cieśliński -drugi mąż Helenki, Michał - syn Helenki i Tadzia, Michał i nieznany mi dziecko - rok 1959
Na trzecim syn Helenki, Michał z okresu kiedy był wojakiem. - Ostróda 1970 rok.




Ciasto pomarańczowo-migdałowe.

$
0
0
Zamiast zupy miso dzisiaj na śniadanie zjadłam ciasto pomarańczowo-migdałowe. Jest ono tak dobre, ze prawdopodobnie będę jadła je przez cały dzień. Co kilka godzin - mały kawałek. Działa na mnie jak narkotyk.

Nie ma w nim maki ani masła. Pomarańcze, migdały, jaja i niestety oczywiście jest cukier.
Jest to idealne ciasto dla celiaków albo osób uczulonych na gluten, takich jak ja.

Jestem już po drugim kawałku - tym razem z kawa.....mniam, mniam.

Rozpływa się pomiędzy językiem a podniebieniem górnym, jest wspaniale wilgotne, pachnie pomarańcza i migdałami  Nie ma żadnych sztucznych dodatków, wszystko naturalne i bezglutenowe.

Zrobiłam polewę, z  bez laktozowego serka białego, cukru pudru i limonki, starta skóra i sok. Kiedyś robiłam polewę z mascarpone, rewelacyjnie dobra, ale odkąd odkryto u mnie również uczulenie na laktozę, muszę unikać wspaniałości kuchni włoskiej. Idealna kombinacja do migdałowo-pomarańczowego smaku ciasta. Kwaśność i świeżość limonki jest tutaj w symbiozie ze słodko-kwaśno-orzechowymi podkładami. 

Zaraz zrobię zdjęcia mojego wypieku, co prawda już nadgryzione jest to ciasto, ale cóż.........


Jeśli ktoś miałby ochotę sam wypróbować, to niech napisze do mnie. Chętnie podam przepis. 



Melancholia Marcowa

$
0
0

Pierwszy dzień marca
A tu mi pachnie jesienią

Mam 6 lat i mój dziadziuś
Zenuś pali obumarłe liście
W Alej Lip na Strykowskiej
A ja w jakieś melancholii
Zatopiona chociaż o Malczewskim
Jeszcze nie słyszałam
Za czymś co może się zdarzyć
Gdzieś dzwonią na Anioł Pański

Pierwszy dzień marca
I podejrzanie pachnie jesienią

Sąsiedzi robią porządki
W ogrodzie i palą się
Gałęzie obumarłe liście
I pozostałości po zimie
A ja pomiędzy byciem a nie byciem
Za tym co było ale nigdy już nie będzie

Pierwszy dzień marca
A tu melancholia jesieni mnie naszła

1 Marzec 2013©kasiaturajczyk 

szaleństwo bycia człowiekiem

$
0
0

Zamknięci w labiryncie życia na czas bardzo krotki
Wierzymy,że się nam uda z niego wydostać
W zgodzie ze sobą i w miarę godnie
Tak jakby śmierć była godna życia
A życie godne śmierci
Większość,  pozostaje do końca w przeklętym-zaklętym kole
 Godząc się na szaleństwo bycia człowiekiem.


©kasia b. turajczyk


Takie sobie coś...

$
0
0
Takie male wydarzenie; nieistotne, prozaiczne. Słońce wyszło z szarości i świeci,  a niebo jest rozmydlono niebieskie  I jest wiosennie; przebiśniegi i krokusy rozpasały się i wstydzą się w swojej nieśmiałości  Sąsiad wypuścił jeszcze ciężarne owce na pola. Wszystko wygląda inaczej i aż się żyć chce. Takie truizmy, a jakie prawdziwe. Coś tak nieistotnego a jak cieszy.

Starość - okrucieństwo natury.

$
0
0

Spędziłam prawie trzy tygodnie w Polsce, w tym 13 dni w Łodzi.

Większość czasu byłam z moimi rodzicami, gotując dla nich, robiąc zakupy i sprzątając. 
Wróciła biała, ostra i sypiąca śniegiem zima i moi staruszkowie bali się wychodzić z domu na śnieg i lód.

  Trudno jest chodzić po zlodowaciałych chodnikach i ścieżkach, gdy się jest wiekową osoba w złej kondycji fizycznej. Odwiedzali nas najbliżsi moich rodziców; ciotki, wujowie, dalsza rodzina i  przyjaciele. Większość w tym samym przedziale wiekowym co moi rodzice, chociaż trafiali się młodsi i starsi też. Przedział wiekowy tak pomiędzy 60-tym i 90-tym rokiem życia.

Większość strasznie narzekała na starość i była w groźnej depresji. Zniedołężnienie, choroby, niemożność robienia tego co kiedyś się robiło; pamięć która staje się złośliwa lub milcząca; 
brak perspektyw na poprawę; 
niespełnienie się w życiu, złe decyzje, podjęte kiedyś bardzo dawno temu, czekanie na śmierć. Wszystko to mi się strasznie zakodowało w 
mózgu i w sercu.


Od paru dni jestem w Anglii, ale ciągle jeszcze nie mogę wyrwać się z tego okrutnego dramatu i wizji jaką jest starość i perspektywa tego co mnie może czekać.














BEZDOMNOŚĆ

$
0
0

BEZDOMNOŚĆ


między Albertem Heinem, a księgarnią na Leidsestraat
sprzedaje często gazetę dla bezdomnych
brudny, wychudły, śmierdzi wolnością z przypadku
dziękuje z uśmiechem
za pieniądze i zainteresowanie
za nim witryna z drogimi ciuchami
piękne fiolety delikatne jak obłok
dla pań z zarobkiem wyższym niż przeciętna
- gdzie on spędzi dzisiejszą noc-
na dworcu, na ławce pod gołym niebem, w bramie
ja mam tylko swoje mieszkanie,
a on cały Amsterdam, drewno ławki, bruk ulicy, marmur schodów do nieba
przechodzą obok niego obojętnie, jego wina przecież, następny nieudacznik
obraża estetykę ich zamożności
pyta mnie zawsze dlaczego mu tak dużo daję
nie wiem, może to po prostu zazdrość a może to po prostu strach

Amsterdam, 2001

Życie z geniuszem

$
0
0

Życie z geniuszem jest bardzo ciężkie  Geniusz nie ma czasu na codzienność.  Geniusz nie interesuje się przyziemnymi sprawami. Geniusz ma tylko czas na ważne, istotne i genialne sprawy; a wszystko to czym on się zajmuje  jest genialne, istotne i bardzo ważne. Dobrze jest, jeśli geniusz jest bogaty, bo wtedy można opłacić panią do sprzątania  prasowania, gotowania, robienia zakupów,  prania itd, itd. 

Gorzej, gdy geniusz jest tylko geniuszem intelektualnym, a nie  finansowym. Wtedy albo trzeba przystosować się do życia w SYFIE, albo zgodzić się na rzeczywistość bycia Kopciuszkiem, sprzątaczką, kucharką, zakupiarką, organizatorem domowego życia i również prasowania. 

Jeśli kochasz dobrą kuchnię i dania świeżo przygotowane, to jesteś też zdana sama na siebie. Geniusz będzie w pełni usatysfakcjonowany mrożonkami a la Tesco Finest, pizzą albo kanapkami. Jeśli będziesz czekać na to, że może któregoś dnia obudzi się i coś ugotuje, możesz długo czekać i nawet umrzeć wcześniej w tym niedoczekanym czekaniu. 

Życie z geniuszem nie jest bajką moi kochani. Także, za czym zdecydujesz się na zaangażowanie uczuciowe z geniuszem to sprawdź najpierw jego sytuację finansową. Oczywiście tylko wtedy, kiedy nie chcesz stać  się niechcący kuchtą domową, sprzątaczką i ogólnie kobietą pracującą na dwóch etatach. 
Viewing all 77 articles
Browse latest View live