Będąc teraz w Polsce zaobserwowałam dość ciekawe zjawisko. Młode polskie kobiety traktujące swoich partnerów jak psy. Podaj, daj, odjedz, weź, posuń się, usiądź, przesiądź się, oddychaj ,nie oddychaj. Obserwacje moje są wzięte z miejsc publicznych: autobusy i samoloty. Jest to bardzo ciekawe zjawisko psychologiczno-socjologiczne. Traktowanie mężczyzny jako domowego zwierzęcia, w tym wypadku psa. Trzeba go wytresować i dość krótko trzymać na linie. Konkretne wskazówki, konkretne zadania, proste i zrozumiałe, niezbyt skomplikowane. Polacy traktują psy dość często niezbyt mile i elegancko. Zupełnie jak te młode mężatki, czy też partnerki, które obserwowałam. Zwracały się do swoich mężczyzn niezbyt mile i elegancko. Nie było miejsca na proszę, poproszę, dziękuję, czy mógłbys, czy zechciałbyś. Nie, nie. Krótko i ostro: daj, podaj, mówię do ciebie, co robisz, zostaw to, posuń się, podejdź, odejdź, idiota.......
Czyżby to reakcja po wszystkich tych latach i wiekach bycia poddaną? A może to po prostu brak kultury?
Wszystkie pary, które obserwowałam były dzieciate.
Może rzeczywiście cham, chamem na wieki wieków amen!
A może coś w tym jest i powinno się traktować mężczyznę trochę jak psa?