Większość czasu byłam z moimi rodzicami, gotując dla nich, robiąc zakupy i sprzątając.
Wróciła biała, ostra i sypiąca śniegiem zima i moi staruszkowie bali się wychodzić z domu na śnieg i lód.

Większość strasznie narzekała na starość i była w groźnej depresji. Zniedołężnienie, choroby, niemożność robienia tego co kiedyś się robiło; pamięć która staje się złośliwa lub milcząca;
brak perspektyw na poprawę;
niespełnienie się w życiu, złe decyzje, podjęte kiedyś bardzo dawno temu, czekanie na śmierć. Wszystko to mi się strasznie zakodowało w
mózgu i w sercu.

Od paru dni jestem w Anglii, ale ciągle jeszcze nie mogę wyrwać się z tego okrutnego dramatu i wizji jaką jest starość i perspektywa tego co mnie może czekać.